Zaczęło się rok temu jak starsza córka państwa Smith wróciła z wyjazdu szkolnego. Powiadomili ją tego dnia, że mają zamiar się rozwieść. Lecz to było zaskoczenie dla wszystkich, ponieważ zawsze byli nie nagannym małżeństwem, a tu naglę rozwód. Gdy Alex - ich córka się o tym dowiedziała nie mogła w to uwierzyć i nie pytając o nic po prostu pobiegła do swojego pokoju i się tam zamknęła. Zaczęła wszystko sobie od początku przypominać z myślą, że może od dawna coś przed nią ukrywają. Jednak nic takiego co mogło ich nakłonić do rozstania nie mogła sobie przypomnieć. Zaczęło do niej docierać to, że to dzieje się naprawdę i jej rodzina się rozpada. Zaczęła płakać, bo myślała, że nie może z tym nic zrobić. Myślała co mogło wydarzyć się przez ten tydzień co jej nie było w życiu jej rodziny, że do tego doprowadziło. W końcu postanowiła zejść na dół i się wszystkiego dowiedzieć, Jakie było jej zdziwienie jak zobaczyła samą mamę, a taty już dawno nie było.
- Mamo, gdzie tata?- zapytała rozglądając się.
- Kochanie tata postanowił się wyprowadzić.- odpowiedziała jej bardzo spokojnie, co troszkę zezłościło dziewczynę.
- I ty to mówisz tak spokojnie? Nie próbujecie nic zrobić, żeby się dogadać czy jakkolwiek to naprawić tylko od razu się poddajecie! Co tak w ogóle się stało, że tak nagle się rozwodzicie.
- Alex my próbowaliśmy to wszystko naprawić i dać sobie drugą szansę, ale to nie ma sensu.
- Co nie ma sensu?! Co się takiego stało?!- była bardzo zdenerwowana i chciała się wszystkiego dowiedzieć.
- Twój ojciec mnie zdradził raz jak byłaś mała. Przebaczyłam mu, bo nie chciałam niszczyć naszej rodziny i on obiecał, że już się to nie powtórzy.- zaczęła jej wszystko na spokojnie mówić.
- Ale co to ma z tym wszystkim wspólnego jeśli to było tak dawno?- usiadła koło mamy nadal nic nie rozumiejąc. Jane złapała ją za rękę i położyła na swoich kolanach.
- To, że nie dotrzymał obietnicy. Zaraz po tym jak pojechałaś tydzień temu przyszła do mnie kochanka twojego taty i wszystko powiedziała. Na początku jej nie chciałam wierzyć, ale też musiałam zapytać się go czy to w ogóle prawda. Z początku zarzekał się, że ta kobieta to wariatka i nie wolno jej wierzyć. Jednak w końcu się przyznał. Oczywiście znów zaczął przepraszać i obiecywał, że to się więcej nie powtórzy.- tłumaczyła jej wszystko bardzo spokojnie jakby to wszystko działo się rok temu, a nie właśnie teraz.
- I w tedy doszliście do tego, że najlepszy będzie rozwód?- miała łzy w oczach, bo zawsze była po stronie taty, a teraz wychodzi na to, że wszystko przez niego.
- Nie kochanie. Najpierw mu przebaczyłam, jednak to już nie było to samo, bo nie miałam już do niego zaufania i nie pozwalałam się mu do siebie zbliżyć. O rozwodzie zaczęliśmy rozmawiać dopiero wczoraj, a dzisiaj podjęliśmy decyzję i od razu powiedzieliśmy o tym tobie.- starła palcem jej zły i ją przytuliła. Alex wtuliła się w rodzicielkę bardzo mocno.
- Co na to Lily?- zapytała po chwili, ponieważ martwiła się o młodszą siostrę.
- Jeszcze nic nie wie i jak narazie jest u rodziców John'a, ale też muszę jej jakoś o tym powiedzieć.- uśmiechnęła się smutno. Alex tylko pokiwała głową i wstała chcąc się udać do swojego pokoju, ale odwróciła się jeszcze na chwilę.
- Mamo, przepraszam.- powiedziała smutna.
- Za co kochanie?- zdziwiła się.
- Myślałam, że to wszystko to twoja wina, a ty nie jesteś niczemu winna tylko ojciec. Wiem, że zawsze też byłam po jego stronie i za to też przepraszam.- łzy ciekły jej po policzkach.
- Słonko nie masz za co przepraszać. tym bardziej za to, że jesteś córeczką tatusia.- zaśmiała się i ją mocno przytuliła.
- Chyba już nią nie jestem.- wtuliła się w mamę.
- Nie mów tak. Zawszę będziesz jego córką, a on nigdy nie przestanie cie kochać.
- Wiem mamo. Tylko nie jestem pewna czy ja będę wstanie mu wybaczyć robicie naszej rodziny i czy dalej będę jego oczkiem w głowie.- wytarła łzy.
- Wybaczysz na pewno. Może nie od razu, ale kiedyś na pewno, a oczkiem w jego głowie będziesz cały czas.- pocałowała ją w czoło. - Zmykaj już spać, a jutro pojedziemy do dziadków po Lily.
- Dobranoc.- poszła do siebie i zamknęła się w pokoju. Nadal nie mogła uwierzyć w to, że jej tata tak zrobił i była załamana tym, że myślała że to wszystko przez mamę, a ona nie jest niczemu winna. Płakała jeszcze długo, ale w końcu się uspokoiła i zasnęła myśląc jak przebiegnie jej spotkanie z ojcem jak ją w ogóle odwiedzi.
*Następny dzień ^Alex^*
Wstała dosyć późno, bo o 11. Jednak nic dziwnego jeśli przez pół nocy nie mogłam zasnąć. Wygramoliłam się z łóżka i w piżamie zeszłam na dół gdzie była moja mama.
- Dzień dobry skarbie.- pocałowała mnie w czoło. - Wyspałaś się?
- Nie wiem czy taki dobry i nie za bardzo.- nawet nie siliłam się na uśmiech, bo nie muszę przed nią udawać, że wszystko dobrze. Jednak nie wiem czemu ona to robi skoro Lily jest nadal u dziadków.
- Kochanie uśmiechnij się wszystko się ułoży zobaczysz.- próbowała mnie pocieszyć, ale jakośto na mnie nie działało.
- Może kiedyś będzie lepiej, ale nie dzisiaj.- poszłam do kuchni zrobić sobie coś jeść. Zjadłam płatki z mlekiem, bo nic innego nie chciało mi się robić.
- Kochanie ubierz się to pojedziemy do dziadków po Lily.- powiedziała mama gdy szłam do pokoju.
- Nie mogę zostać w domu?- naprawdę nie miałam ochoty udawać przed dziadkami, że wszystko jest dobrze.
- Alex proszę babcia z dziadkiem cie długo nie widzieli i by byli zawiedzeni, że nie chcesz ich odwiedzić.- zrezygnowana poszłam wziąć szybki prysznic. Gdy wyszłam wysuszyłam włosy i je wyprostowałam. Później poszłam do pokoju się ubrać i postawiłam na to:
Poszłam jeszcze do łazienki się troszkę umalować i gotowa zeszłam na dół. Mama już na mnie czekała więc od razu wyszłyśmy z domu i pojechałyśmy.
- Mamo, a ojciec będzie u dziadków?- zapytałam, bo nie chciałam się z nim jeszcze widzieć, a tym bardziej nie dzisiaj i nie teraz.
- Tego nie wiem, ale mam tak samo nadzieje, że go nie będzie jak ty.- w końcu nie udawała, że jakoś sobie radzi.
- Oby.- szepnęłam i oparłam głowę o szybę i patrzyłam na drogę. Przez całą drogę nie odzywałyśmy się z mamą. Ona bo nie chciała zaczynać tematu o ojcu znów, a ja bo nie wiedziałam o czym mogę z nią teraz rozmawiać. Mogłabym jej opowiedzieć jak było na obozie, ale jakoś nie miałam do tego głowy ani nastroju. Gdy dojechałyśmy pod dom dziadków od razu zauważyłam samochód mojego ojca,
- Czyli jednak jest.- powiedziałam smutna i nawet nie miałam ochoty tam wchodzić.
- Musimy sobie jakoś poradzić przez przynajmniej godzinę.- złapała mnie za rękę i podeszłyśmy do drzwi i mama zadzwoniła. Po chwili otworzyła nam babcia, a my się szybko wysiliłyśmy na uśmiech.
- Moja kochana Alex.- uśmiechnięta babcia zaczęła mnie tulić. - Jak ja cie długo nie widziałam.
- Też żałuję, że nie mogę tu częściej przyjeżdżać.- uśmiecham się sztucznie, ale mówię prawdę, bo uwielbiam tu przyjeżdżać.
- Dobrze wchodzicie, bo dzisiaj coś chłodno.- wpuściła nas jak zawszę z uśmiechem. Tak bardzo nie chciałam tam wchodzić jak nigdy, ale w końcu musiałam to zrobić nie dla siebie, a dla mamy, Lily i dziadków, którzy zapewne też nic nie wiedzą. Weszłyśmy do salonu i od razu zobaczyłam dziadka, który jak zawsze ogrywał ojca w szachy. Łza zakręciła mi się w oku, ale szybko się uspokoiłam i podeszłam do dziadka.
- Król na damę.- szepnęłam mu na ucho z uśmiechem.
- Alex moja kochana.- wstał z uśmiechem i mnie mocno przytulił, a ja się w niego wtuliłam.
- Cześć dziadziuś,- uśmiechnęłam się dzisiaj pierwszy raz szczerze. Dziadziuś mnie puścił i wykonał ruch, który mu podpowiedziałam.
- Szach i mat synu.- zaśmiał się do ojca, a ja starałam się na niego nie patrzeć.
- Z mojej córki pomocą każdy wygra.- zaśmiał się i wstał całując mnie w czoło. Odsunęłam się za raz od niego.
- A gdzie Lily?- zapytałam, bo nigdzie jej nie było.
- Bawi się na górze,- powiedział tata i pocałował mamę w policzek jakby nadal byli razem. Nie mogłam na to patrzeć więc szybko poszłam do małej. Weszłam do jej pokoju i zobaczyłam jak coś rysowała.
- Hej maluchu.- pocałowałam ją w czoło.
- Alex!- wskoczyła na mnie, a ja ją szybko złapałam, żeby nie upadła i mocno przytuliłam. Po chwili puściłam ją.
- Co ciekawego rysujesz?- zapytałam ciekawa.
- Naszą rodzinę, patrz.- pokazała mi obrazek uśmiechnięta. Narysowała mnie i siebie jak się razem bawimy, a rodziców obok, którzy się przytulają. Łzy napłynęły mi do oczy i zaraz zaczęły spływać po moich policzkach. Szybko je jednak wytarła, żeby nic nie zauważyła.
- Ślicznie Lily.- uśmiechnęłam się do niej sztucznie.
- Przyjechałaś z mamą?- położyła obrazek na biurku.
- Tak mama jest na dole, idziemy?
- Tak.- złapała mnie za rękę szczęśliwa i obje zeszłyśmy na dół. Gdy babcia tylko zobaczyła, że zeszłyśmy zaraz zrobiła nam herbatki i dała ciasteczka. Mama z ojcem udawali, że nic się nie dzieje, a ja nie mogłam tego znieść. Nie rozumiem czemu nie mogą zachowywać się jak na sytuacje przystało. Tylko udają, że nadal są szczęśliwym małżeństwem. Nie mogąc na to patrzeć w końcu wstała.
- Przepraszam, ale pójdę się przejść do sadu.- uśmiechnęłam się sztucznie i poszłam założyć buty i wyszłam. Szłam myśląc o tym wszystkim. Zaczęłam się zastanawiać co ta baba osiągnęła tym, że powiedziała o zdradzie ojca mamie. Nie mogłam zrozumieć po co jej to było. Chyba, że teraz ojciec ułoży sobie życie z nią jak tylko zakończy sprawę z mamą. Jednak nie wydaje mi się, żeby ojciec taki był. Jednak nigdy nie podejrzewałam go też, że byłby zdolny do zdrady, ale jednak się pomyliłam. Może teraz też się mylę i jednak ułoży sobie życie z tamtą babą. Nie wiem jak mama, ale ja go wtedy nie chce widzieć na oczy. Już teraz nie mogę na niego patrzeć, a co będzie jak zaprosi mnie na święta do swojej nowej "rodziny"? To będzie pewnie bardzo ciekawe. Jednak mam nadzieje, że do tego się nie posunie. Oby... Jestem bardzo ciekawa jak ta kobieta wygląda. Co ma takiego, że ojciec w ogóle na nią spojrzał? Bo ładniejsza od mamy na pewno nie jest.
Myśląc o tym wszystkim nie zauważyłam, że koło mnie pojawił się dziadek. Spojrzałam na niego smutna z łzami na policzkach. On nic nie powiedział tylko mnie przytulił i pocałował w czoło.
- Nie smuć się malutka. Wszystko się ułoży zobaczysz.
- Wiecie?- zdziwiłam się, bo myślałam, że jeszcze im nie powiedzieli.
- Powiedział nam John jak przyjechał przed wami.- zauważyłam, że dziadek też był smutny. Czyli jest tak samo dobrym aktorem jak tata i mama.
- Skoro wiecie to czemu oni udają, że wszystko jest tak jak dawniej? Czemu zachowują się jakby w ogóle nie było mowy o rozwodzie?- musiałam się od kogoś tego dowiedzieć, a dziadziuś jest najlepszą osobą do tego.
- Do nich jeszcze to nie dociera. Wmawiają sobie, że lepiej będzie jak będą udawać, że jest tak jak dawnej.- powiedział spokojnie.
- Nadal nie rozumiem po co to robią.- założyłam ręce na piersi i się oparłam.
- Robią to dlatego, że nie umieją już bez siebie żyć i mimo tej całej sprawy nadal siebie kochają.
- I dlatego udają, że wszystko jest po staremu, żeby choć trochę się do siebie zbliżyć tak?
- Tak kochanie.- uśmiechnął się do mnie.
- Tylko jakby to uczucie było takie silne to by nie było rozwodu.- znów łzy napłynęły mi do oczy.
- To nie chodzi o kochanie tylko o zaufanie. Twoja mama je straciła do twojego taty tylko dlatego, że już było osłabione. Jakby nadal byli razem to nic by nie było tak jak kiedyś, bo Jane by się bała o każdą dziewczynę w otoczeniu John'a. By tylko przez to bardziej cierpiała.- mówił bardzo spokojnie z pełnym zrozumieniem tej całej historii.
- Jednak w końcu się od siebie oddalą i ja z Lily przestaniemy widywać się z ojcem, bo on pewnie założy nową rodzinę, a my pójdziemy w odstawkę. Ja jakoś sobie z tym poradzę. Tylko gorzej z Lily, bo ona jest jeszcze mała i mało czasu spędziła z ojcem.- powiedziałam chodzi miałam wielką nadzieję na to, że to tylko będzie moja chora wyobraźnia i ojciec nigdy nas nie zostawi, a z mamą się w końcu pogodzą. Jednak to wszystko działo się na prawdę, a ja nie miałam na to wpływu.
- Nie wolno ci tak mówić. John was kocha i świata po za wami nie widzi. Nigdy was nie zostawi.
- Dziadziuś bardzo bym chciała w to wierzyć, ale życie nie jest takie kolorowe.- wstałam smutna. - Wracajmy bo babcia będzie się martwić.- dziadek też wstał wzięłam go pod rękę i poszliśmy w stronę domu. W drodze powrotnej opowiadałam mu jak było na obozie. Doszłam do wniosku, że musiałam z kimś porozmawiać, bo po tej rozmowie poczułam się troszku lepiej i jakoś mogłam bardziej znieść tą całą szopkę jaką odstawiali rodzice. Wróciliśmy do domu dość późno. Chętnie bym została u babci jakby nie dwie przeszkody. Pierwsza ojciec tam zostawał, a druga taka, że jutro idę do szkoły. Mam nadzieje, że jutro lepszy będę miała dzień.
~*~
Hej jestem Pinny, a ty jesteś na moim nowym blogu. Witam Cie bardzo serdecznie :D Mam nadzieję, że za bardzo Cie nie zanudziłam i spodobało Ci się to co przeczytałaś choć trochę. Jeśli Ci się spodobało to było by mi bardzo miło gdybyś zostawiła komentarz. Możesz w nim napisać cokolwiek. Zajmie Ci to dosłownie chwilę, a mi sprawi ogromny zaciesz na tydzień i przynajmniej nikogo nie zabije w nowej szkole. Nie no tylko żartuje z tym zabijaniem (prędzej mnie zabiją). Więc naprawdę dla ciebie to tylko chwila, a dla mnie będzie to znaczyć bardzo dużo.
Buziaki :*
Pinni
Super rozdział!
OdpowiedzUsuńJa będę czytać twojego nowego bloga, bo spodobał mi się. Jestem ciekawa, co się stanie dalej.
Czekam na next. :*
Ps. Jeśli będziesz miała ochotę, to może wpadłabyś na mojego nowego bloga? Tym razem jest fantastyka.
https://fire-and-water-raura.blogspot.com/