- Kochanie za raz spóźnisz się do szkoły.- usiadła przy mnie na łóżku. - Co się dzieje?- zapytała jak tylko zobaczyła moją minę.
- Nie mam siły wstać.- powiedziałam bardzo cicho i słabo, bo na to też nie miałam siły. Mama dotknęła mojego czoła.
- Nie masz gorączki.- była zdziwiona tak samo jak ja. Pomogła mi się podnieść do pozycji siedzącej. - Alex skąd to masz?- pokazała mi na mojej ręce siniaka.
- Nie mam pojęcia, ale pewnie się gdzieś uderzyłam.- powiedziałam spokojnie, bo ja dosyć często się o coś wale i mam siniaki.
- Lepiej się już czujesz?
- Tak trochę.- już miałam więcej siły, ale nadal nie mogłam wstać z łóżka o własnych siłach.
- Zostaniesz dzisiaj w domu. Pojadę zawieść Lily do szkoły i wracam, bo mam dzisiaj wolne.- pocałowałam mnie w czoło, a ja się znów położyłam i próbowałam zasnąć. Usnęłam prawie od razu co na mnie jest bardzo dziwne, a tym bardziej jak dopiero wstałam. Jak się obudziłam była już mama, a ja miałam więcej siły, bo wstałam z łóżka o własnych siłach i zeszłam na dół.
- Jak się czujesz?- mama podała mi herbatę.
- Już dużo lepiej.- uśmiechnęłam się do niej, a ona pocałowała mnie w czoło.
- Tak sobie pomyślałam, że może pojedziemy do lekarza?- w jej oczach widziałam takie zmartwienie jak nigdy.
- Dobrze możemy pojechać. To pójdę się ubrać.- mama się uśmiechnęła, a ja poszłam do pokoju. Umyłam się i ubrałam w to:
Gotowa zeszłam na dół, gdzie czekała na mnie już mama. Wsiadłyśmy do samochodu i pojechałyśmy do szpitala. Na miejscu trochę się bałam co u mnie wykryją, ale zawszę byłam zdrowa więc nie mam czym się przejmować. Mama mnie objęła ramieniem i weszłyśmy do szpitala. Usiadłam sobie w poczekalni, a mama poszła mnie zapisać. Moją uwagę zwróciła dziewczynka mniej więcej w wieku Lily z starszym brunetem. Był za młody na jej tatę więc obstawiam, że to jej brat. Chłopaka wydawał mi się smutny, a dziewczynka za to tryskała energią. Uśmiechała się i non stop coś mu opowiadała. Jak mnie zauważyła to się bardzo szczerze uśmiechnęła, odwzajemniłam ten uśmiech, a ona do mnie podeszła.
- Dzień dobry.- usiadła koło mnie.
- Cześć mała. Jestem Alex, a ty?- uśmiechnęłam się do niej.
- Lucy Rattlif.- uśmiechnęła się uroczo. - Jest pani chora?
- Nie jestem pani tylko Alex i chyba nie, ale jeszcze nie wiem. Przyjechałam na badania, a ty maluchu?- nie wydawało mi się, że ta mała jest chora tym bardziej, że była taka radosna.
- Lucy ma białaczkę.- usłyszałam od bruneta, który pojawił się koło mnie.
- Boże tak mi przykro.- nie mogę uwierzyć, że nawet takie małe dzieci chorują na coś tak okropnego. Jednak po tej małej nie było w ogóle widać, że jest chora.
- Nic się nie dzieje. Mała jest taka szczęśliwa, że każdy może się pomylić. Tak w ogóle to jestem Ellington.- uśmiechnął się lekko i podał mi rękę.
- Alex miło mi.- uśmiechnęłam się i ujęłam jego rękę.
- Alex kochanie chodzi.- zawołała mnie mama.
- Do zobaczenia za parę minut.- uśmiechnęłam się do moich towarzysz i weszłam razem z mamą do gabinetu.
- Dzień dobry.- uśmiechnął się do mnie lekarz. - Jestem doktor Frost.- podał mi rękę.
- Dzień dobry, Alex Smith.- zaśmiałam się na jego nazwisko, bo nawet śmiesznie się nazywa.
- To opowiadaj co się dzieje.- usiadł na przeciwko mnie przy biurku.
- No niby nic, ale dzisiaj nie miała siły, żeby rano wstać z łóżka, a nawet podnieść palca.- powiedziałam spokojnie, a mama cały czas trzymała mnie za rękę. Mam wrażenie, że ona bardziej się tym denerwowała niż ja.
- Dobrze, a czy miewasz krwotoki z nosa?- czy to ma coś ze sobą wspólnego?
- Zdarzało mi się czasem, ale teraz to nawet codziennie.
- Kiedy miałaś ostatni?- spojrzał na mnie uważnie.
- Wczoraj rano.- tak ostatni miałam w tedy jak byłam u Spencer. Później już nic nie leciało z mojego nosa.
- A to skąd masz?- zapytał patrząc na mojego siniaka na ręce.
- Pewnie się gdzieś uderzyłam.- wzruszyłam ramionami, bo przecież sama nie wiem skąd go mam.
- Panie doktorze to coś poważnego?- w końcu mama się odezwała, ale ona na prawdę była bardziej zdenerwowana niż ja, a to mnie przesłuchiwał, a nie ją.
- Jeszcze nic nie wiem, ale zrobimy ci badania krwi.- powiedział, a ja kiwnęłam tylko głową i przeszłam do pokoju pielęgniarki. Ta szybko mi pobrała tyle krwi ile jej potrzebne i mogłam już wracać. - To już wszystko co mogę na dzisiaj zrobić. Jak będą wyniki badań to do pani zadzwonimy.- uśmiechnął się miło. Pożegnaliśmy się i wyszliśmy. W poczekalni już nie było ani Ella ani Lucy więc pewnie zabrali małą już na badania. Poszłam z mamą do samochodu, ale musiałam coś zrobić, bo przecież ona była taka zdenerwowana, że ja nie mogę.
- Mamuś spokojnie przecież ja jestem zawsze okazem zdrowia nic mi nie jest.- uśmiechnęłam się i ją mocno przytuliłam.
- Po prostu się boje, bo może w końcu jesteś na coś chora, a ja tego nie przeżyje.- uśmiechnęła się słabo.
- Mamuś nic mi nie jest rozumiesz? Jestem zdrowa i zawsze będę.- pocałowałam ją w czoło.
- No dobrze. Jedziemy?- w końcu się uśmiechnęła tak jak moja mama, a nie ten ktoś z przed chwili.
- Teraz tak.- zaśmiałam się i wsiadłam do samochodu i pojechałyśmy najpierw po Lily, a później na lody. Ja cały czas myślałam o tej małej dziewczynce. Czemu ten świat jest tak okrutny i muszą cierpieć takie dzieci? Nie rozumiem tego. Nie wystarczy, że dorośli chorują to jeszcze dzieci. Bardzo współczuje temu chłopakowi, bo jakby Lily była chora to chyba bym się załamała.
- Mamuś podwieziesz mnie do Spencer, bo cały czas do mnie wydzwania?- poprosiłam mamę, bo nie chciało mi się iść, a tym bardziej jak nie mam siły za dużo.
- Alex dzisiaj zostań w domu i odpocznij, a jak chcesz się tak zobaczyć ze Spencer to niech przyjdzie do nas.- w sumie mama miała rację, bo nie chciało mi się tam iść i nie miałam siły. Już miałam dzwonić do dziewczyny jak usłyszałam dzwonek do drzwi. Mama poszła otworzyć, a ja usiadłam sobie na kanapie i zaczęłam szukać jakiegoś filmu. Jak już znalazłam to wpadła Spencer, a ja byłam zdziwiona i to bardzo, bo nawet jeszcze do niej nie zadzwoniłam.
- O hej.- uśmiechnęłam się do niej.
- Hej?! Tylko hej?! Ja tu od zmysłów odchodzę czemu cie w szkole nie było i czemu telefonów nie odbierasz, a ty tylko "hej"?!- i to nazywa się prawdziwa przyjaciółka, która na prawdę się o ciebie martwi.
- Spenc spokojnie. Po prostu źle się czułam i mama kazała mi zostać w domu i jeszcze wzięła mnie nie wiem po co do szpitala na badania.- powiedziałam spokojnie, a dziewczyna usiadła koło mnie.
- Może wzięła cie po to, że to dziwne żeby ci o nic krew z nosa leciała i jeszcze jak mówisz, że dzisiaj się źle czułaś. Ja też bym cie wzięła do lekarza na miejscu twojej mamy.- opierniczyła mnie już drugi raz dzisiaj, a ja się nie wiem czemu ciesze, bo ktoś się o mnie martwi.
- Ale nic mi nie jest.- zaśmiałam się i ją przytuliłam.
- A co masz wyniki? Jak tak to chce zobaczyć.- zapomniałam, że jej nie da się tak szybko udobruchać.
- Nie mam jeszcze wyników.
- To skąd wiesz, że nic ci nie jest?- teraz to ma może trochę racji, ale przecież już czuje się lepiej, a jakby mi coś było to nadal bym była osłabiona.
- Nie wiem, ale tak czuje. Możemy zmienić temat.- mam już dość tego, że tak się tym przejmuje. Nic mi nie jest i koniec kropka.
- Niech ci będzie, ale i tak wiem swoje.
- Tak tak.- zaśmiałam się i zaczęłam oglądać ten film, a ona razem ze mną. Zaraz też przyszła do nas Lily, a mama poszła z kimś pogadać przez telefon do ogrodu. Mam tylko nadzieje, że nie z tatą i na razie jak nic nie wiadomo to nie będzie go martwić na zapas, bo to było by bez sensu. Po filmie mama wzięła Lily już spać, a Spencer też musiała wracać. Więc się pożegnałyśmy i moja przyjaciółka wyszła. Nie byłam jeszcze bardzo zmęczona więc postanowiłam włączyć sobie jeszcze jakiś film. Jak się zaczynał zeszła mama.
- Kochanie może idź już spać co?
- Zaraz pójdę mamo. Z kim rozmawiałaś?- musiałam o to zapytać.
- Z tatą.- powiedziała spokojnie.
- Nie mówiłaś mu o niczym prawda?- nie wiem czemu, ale nie chciałam, żeby na razie wiedział. Po co ma się martwić na zapas. Wystarczy już, że mama się martwi. On nie musi.
- Nie kochanie nie mówiłam. Jakbym miała powiedzieć to najpierw bym powiedziała o tym tobie, żebyś wiedziała co zamierzam, bo jednak chodzi tu o ciebie.- pocałowała mnie w czoło, a mi kamień spadł z serca.
- Dziękuje mamo.- uśmiechnęłam się szeroko.
- Ale teraz zmykaj spać, bo jutro już idziesz do szkoły.- zaśmiała się i wyłączyła mi telewizor, a ja ze skwaszoną miną poszłam do siebie. Nie chciało mi się jeszcze spać, ale że nie miałam co robić to się umyłam i położyłam próbując zasnąć. Trochę mi to zajęło, ale w końcu się udało.
~*~
Witam przybyszu na moim blogu. Mam nadzieję, że rozdział ci się spodobał i zostawisz komentarz, który zmotywuje mnie do pracy.
Buziaki :*